sobota, 6 lipca 2013

ROZDZIAŁ 4.

- Może zabrzmi to dziwnie.. I mimo, że mam zakaz.. Chciałam zapytać..
- Wybacz, że przerwę, ale kobieta nie powinna o to pytać.
Przyglądałam mu się bacznie jak układał słowa i je do mnie kierował.
- Chcesz być moją dziewczyną ? - zapytał wypuszczając powietrze z ust.
- Na prawdę chcesz być z takim kimś, jak ja?
- Czyli kim? Cudowną, wspaniałą, mądrą dziewczyną ?
- Nie.. Z taką, która ma zakaz na randki.
- Skoro masz zakaz, to co tutaj robisz ze mną? - zaśmiał się.
- Racja - uśmiechnęłam się - Tak.. Chcę być Twoją dziewczyną.
Wtedy Jake przytulił mnie i po raz pierwszy pocałował. Czułam, jakby nikt i nic się teraz nie liczyło. Całowaliśmy się bez opamiętania. Cieszyłam się, że mam dla siebie kogoś tak bliskiego.
Nasza randka na plaży trwała jeszcze ok. 2 - 3 godziny, po czym pojechaliśmy do kina. Miałam jeszcze kilka godzin, za nim musiałam iść do domu. Poszliśmy na jakąś komedię. Ja wzięłam popcorn, a on żelki i Colę. Mieliśmy różne upodobania. Zajęliśmy miejsca w ostatnim rzędzie. Oglądałam film pierwszy raz będąc wtulona w jakiegoś mężczyznę. Aż dziwne, że to byłam ja.. Ok. 23 film się skończył i Jake zawiózł mnie do domu. Stanęliśmy kilka przecznic wcześniej, żeby mój tata nas nie zauważył. Pocałowałam go na dobranoc i wyszłam z auta. Pomachałam mu jeszcze gdy odjeżdżał .
Szłam jak najszybciej, by wrócić do domu na czas. Widziałam światło zapalone światło w domu Justina i usłyszałam otwieranie drzwi. Szybko chwyciłam klamkę i otworzyłam dom. Wbiegłam szybko na górę licząc, że wszyscy już śpią. Niestety.. W pokoju mojego taty zobaczyłam światło i usłyszałam głosy.  Poszłam to sprawdzić. Ujrzałam tam mojego ojca z jakimiś kolesiami.. Na stole leżały pieniądze, jakieś sztabki złota i diamenty. Chciałam tam wejść i zapytać o co chodzi, jednak nie zdążyłam zrobić tego samodzielnie. Facet w czarnej koszuli złapał mnie za ramię i wprowadził do tego pokoju. Mój tata palił cygaro i rozmawiał z tymi mężczyznami, jak gdyby nigdy nic.
- Witaj córeczko. - powiedział z czułością.
- Hej tato, co tutaj się dzieje?! - facet, o którym wspomniałam wcześniej popchnął mnie w ich stronę.
- Nie pchaj jej, Mark! - krzyknął mój tata.
Jeden z kolesi złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.
- Puść ją! - krzyczał tata.
Po czym mężczyzna poluzował chwyt i się od niego uwolniłam.
- Jesteście niepoważni, wychodzę!
Mark zablokował mi drogę i stanął w przejściu.
- Czego jeszcze ode mnie chcecie?!
- Kate.. - zaczął tata - Musisz wiedzieć, ze to co teraz tutaj zobaczyłaś nie może ujrzeć światła dziennego. Masz mieć buzię na kłódkę. Musisz milczeć, jeżeli chcesz, żebyśmy wszyscy przeżyli. Jeśli komukolwiek o tym powiesz, wszyscy umrzemy. Nie tylko ty i ja, ale też twoja siostra i oni. I każdy kto się o tym dowie!
- Ale tato.. - powiedziałam błagalnie.
- Nie ma żadnego " ale " , milczysz i przeżyjesz. Niedługo Cie w to wdrożę.
- Puść mnie!
Mężczyzna osunął mi się z przejścia, ja zaś pokierowałam się w stronę swojego pokoju. Zasiadłam na łóżko.. I pomyśleć, że oni tu już kiedyś bywali. Ja śpię, a oni tam wyciągają nielegalne towary na stół.. Teraz już wiem, dlaczego mi nigdy niczego nie brakowało. Usiadłam na parapecie i zaczęłam wszystko opowiadać mamie kierując słowa w stronę nieba:
- Mamo.. Nie spodziewałam się, że tata jest zdolny do czegoś takiego. Gdybyś tutaj była, pewnie nic takiego by się nie wydarzyło. Dlaczego Cię tu ze mną nie ma?! Dlaczego?! Mamo.. - wtedy z moich oczu spłynęły słone łzy na policzki.
Zamknęłam drzwi od swojego pokoju na klucz i położyłam się na łóżko, nie wiem kiedy usnęłam. Obudziłam się około 9, na szczęście miałam do szkoły dopiero na 10:30. Zeszłam na dół, na śniadanie. Mojego taty już nie było, może to i dobrze.. Nie miałam najmniejszej ochoty, żeby go widzieć. Musiałam milczeć..
Poszłam na górę wyszykować się. Podmalowałam się lekko i założyłam luźniejsze ciuchy. Włożyłam książki do torby i wyszłam z domu. Kierowałam się w stronę szkoły. Miałam nadzieję, że nie spotkam ani Justina, ani jego dziewczyny. Na szczęście los mnie oszczędził i doszłam do szkoły sama. Jeszcze przy wejściu spotkałam Casie i Ashley. Powiedziałam im, że dzisiaj pani odda sprawdziany, oczywiście, życzyły mi powodzenia. Weszłam do sali historycznej, gdzie zjawił się również Justin, jego dziewczyna, a za nimi nauczycielka.
- Bieber, pierwszy raz na czas.. - powiedziała z ironią w głosie.
- Niech pani zaczyna lekcje, nie czas na drwiny.
- Czyżbyś pierwszy raz odniósł się do mnie z szacunkiem?
Justin zamilkł i odwrócił się w stronę swojej partnerki. Nawet nie śmiałam spojrzeć na nich przez całą lekcję w obawie, że ona znowu sobie coś ubzdura i nie będę mogła oddychać..
Nauczycielka zaczęła radośnie, że ma dla nas testy. Złapałam się za głowę obawiając się wyniku, w końcu to 50% rocznej oceny. Gdy wyczytała moje nazwisko - moje serce zamarło. Na skórze pojawiła się gęsia skórka, czułam jak moje gardło staje się suche. Po czym nauczycielka dodała:
- Gratuluję, 5 + - powiedziała z serdecznością w głosie.
- Uff, dziękuję - odetchnęłam.
Wyciągnęłam z torebki telefon i wysłałam najbliższym mi osobom SMS'a z tą informacją. Po chwili mój telefon zaczął wibrować. Co chwila dostawałam SMS'a od Jake'a, Casie, Ashley, taty z gratulacjami. Nie było to dla nich duże zaskoczenie, zawsze dostawałam dobre oceny.. Gdy pani zajęła się oddawaniem testów innym uczniom, ja zaczęłam rozglądać się po sali. Przez okno zobaczyłam moją siostrę w lekkim szoku. Widziałam, jak kołysała się na nogach z papierosem w ustach i butami w dłoni. Wiedziałam, że sama nie da sobie rady dojść do domu. Była strasznie blada, poobijana i miała siniaki na nogach. Reszty ciała nie widziałam, jak zwykle miała ubraną skórę, biały top i krótkie spodenki. Wahałam się do tego czy wyjść i jej pomóc, ale musiałam coś zrobić. Postanowiłam być dobrą siostrą. Wyszłam z sali niezauważalnie przez nauczyciela i pobiegłam do niej. Zaprowadziłam ją w zacienione miejsce i zadzwoniłam po Ashley.
- Mogłabyś przyjść do ogródka i mi pomóc? - spytałam.
- Teraz? Kate mam lekcję!
- Tak wiem, ale Vanessa potrzebuje pomocy. Zawieziesz ją na pogotowie?
- Okej.. 5 min i jestem.
Czekałam z siostrą na Ash. Vanessa nie za dobrze się czuła, bardzo dużo wymiotowała. Czuć było od niej cygaro i alkohol. Za chwilę zauważyłam koleżankę, pomogłam jej wpakować Van do samochodu. Zawiozłyśmy ją na pogotowie. Od razu zadzwoniłam do taty mówiąc o całym zajściu. Minęło 10 minut i był na miejscu..
Widziałam jak złość go przeszywała. Jak jego skóra czerwieniała, a oczy bielały. Starałam się go uspokoić, ale na marne. Nie chciał mnie nawet słuchać. Co chwile tylko odbierał telefony, a potem odkładał je ze złością.
- Niech no ta dziewucha się tylko obudzi. - dodał.
- Tato.. Sam powiedziałeś, że jest dorosła.
- To wciąż moje dziecko, mogę na nią nakrzyczeć.
- To nic nie da. - powiedziałam spowolnionym głosem.
- Zobaczymy, czy nic nie da, jak ją wyrzucę z domu..
Stanęłam zdziwiona na szpitalnym holu i dziwiłam się słowom, które mój tata przed chwilą wypowiedział.
- Nie zrobisz tego. - dodałam.

DOPISZE POTEM...









czwartek, 4 lipca 2013

ROZDZIAŁ 3.

- Tam na pewno jeszcze nie byłaś. Koreańska restauracja za miastem, jakieś 20 min stąd. - dodał.
- Och, aż tyle? - westchnęłam - To może puścisz jakąś muzykę?
- Okej, a co byś chciała posłuchać?
- Hm.. - zastanowiłam się - może to. - włączyłam piosenkę i zaczęłam śpiewać.
- Ulalala, piosenkarka! - uśmiechnął się Jake.
Zarumieniłam się i przestałam..
- Nie, nie.. śpiewaj! - śmiał się.
- Nie, dziękuję. Obejdzie się - uśmiechnęłam się słodko i spoglądałam przez okno na omijanych przez nas ludzi.
- No.. jesteśmy.
Wysiadłam z auta i poszłam w stronę restauracji. Jake dołączył do mnie i weszliśmy do niej razem. Zasiedliśmy do stolika i po chwili przyniesiono nam 2 kary MENU. Ja zamówiłam rybę, natomiast on ryż z warzywami. Spojrzałam na niego:
- Ashley namówiła Cię do tego, abyś mnie wyciągnął z domu?
- Co? Nie!! Czemu tak pomyślałaś?
- Bo rzadko, kiedy jakiś chłopak zaprasza mnie na randkę..
- Jesteś śliczna, inteligentna.. Nie wierzę w to, że żaden chłopak się obok Ciebie nie kręci.
- Powiem szczerze, - westchnęłam - nie mogą się kręcić..
- Dlaczego?
- Mam nadopiekuńczego tatę.. Szczerze to on myśli, że jestem teraz u Ash.. A nie z Tobą.
- Rozumiem ten ból.. Ja mam tylko mamę, która też traktuje mnie jak małego chłopca.
- Ale na szczęście powiedziałam mu, że będę u niej długo, więc jesteśmy wolni do północy.
- Hehe - zaśmiał się - poszalałaś.
Rozmowę z nim przerwała kelnerka podająca nasze zamówienie. Oboje zabraliśmy się na jedzenie. Moje było wyśmienite.
- Smakuje Ci? - powiedziałam przełykając.
- Owszem, zawsze biorę to danie, gdy przyjeżdżam tu z rodziną.
- Nie nudzi Ci się ciągle to samo? Zmiany są dobre, uwierz mi.
- To daj mi trochę Twojego - uśmiechnął się zalotnie.
- Proszę. - nałożyłam mu kawałek.
- Mm, pyszne.
- Tak wiem. Bo moje.. - zachichotałam.
Zjedliśmy swoje dania, a potem Jake zamówił na deser lody. Musze przyznać, że ma dobry gust - były wyśmienite! Jak na dżentelmena przystało, chłopak zapłacił za cały obiad.. Nawet się mnie nie pytał, tylko wyjął portfel i zapłacił. Czekałam na niego przy wyjściu, skoczył jeszcze do toalety. Po pięciu minutach z powrotem był przy mnie. Poszliśmy do jego auta.
- Gdzie teraz jedziemy? - spojrzałam na niego.
- Tajemnica. - uśmiechnął się podejrzliwie.
Zawiózł mnie pod dużą posiadłość, z fontanną, basenem, dużym ogrodem i leżakami, na których leżało 5 kobiet.
- Kim są te panie? - spytałam z ciekawością.
- To koleżanki mojej mamy.
- Co?! Zabrałeś mnie do swojego domu? Po co?
- Chciałem, żebyś zobaczyła jak mieszkam i jak się wychowywałem.
- To konieczne?
- Byłoby mi bardzo miło - uśmiechnął się.
Przewróciłam tylko oczami i wysiadłam z samochodu. Zaprowadził mnie do swojego pokoju. Był duży, przestronny, czarno biały. Na ścianach wisiały plakaty piłkarzy. Pokój normalnego nastolatka.
- Gdzie jest Twoja mama? - spytałam.
- Na randce z jakimś facetem.. Więc mamy dom dla siebie.
- A te jej koleżanki?
- Zawsze tu są, to moje ciocie. - Powiedział, po czym dał mi szklankę z wodą i cytryną.
- Dziękuję.
Usiadłam na jego łóżku, jednak po chwili wstałam zauważając wielką kolekcję jego książek.
- Łał, skąd masz tyle? Moim marzeniem jest mieć taką kolekcję.
- Możesz sobie wziąć jakieś, które Cię interesują.
- Nie mogę, nie jestem taka.
- No weź.. Nie widzisz, że mam ich od groma? Możesz wziąć, jaką tylko chcesz.
- Hm.. to tą, ale jesteś pewien?
- Oczywiście.
- Dziękuję. - powiedziałam pakując książkę do torby.
Po chwili, Jake zaproponował, abyśmy pograli w Dance Revolution. Zgodziłam się, taniec również uwielbiałam. Zeszliśmy do salonu i zaczęliśmy grać. Pierwszą rundę wygrałam ja, drugą on i tak na zmianę. Graliśmy długo, ale i tak nikt nie wygrał. Chłopak zapytał czy nie mam ochoty pograć w bilard, zgodziłam się. Niestety wygrał, kilka uderzeń w bile i po grze. Następnie zeszliśmy do "piwnicy" pooglądać film. Była to drobna sala kinowa. Jake włączył film, podał popcorn i usiadł obok mnie na kanapie. Film dłużył się i dłużył. Aż w końcu zasnęłam. Obudziłam się ok. 9 słysząc jak chłopak do mnie mówi:
- Dzień dobry.
Ja szybko zerwałam się na nogi i pobiegłam do wyjścia krzycząc tylko:
- Dziękuję!
Znałam tą okolicę mimo, że była 40 min od mojego domu. Szłam szybkim krokiem do domu. Po drodze wyjęłam telefon. Miałam 10 nieodebranych połączeń od taty i 3 wiadomości od Ashley. Oddzwoniłam najpierw do taty, tłumacząc się, że usnęłam u Ash. Później zadzwoniłam do niej tłumacząc całe zdarzenie. Zaśmiała się tylko i powiedziała, że słyszy w głosie moje szczęście. Rozłączyłam się i włożyłam słuchawki do uszy puszczając moją ulubioną nutkę. Powędrowałam dalej powolnym krokiem ciesząc się z wekeendu i słońca. Niespodziewanie uderzyłam w kogoś. Zdjęłam okulary i ujrzałam Justina..
- No hej, śliczna. - powiedział.
- Słucham? - odburknęłam.
- Wpadłaś na mnie, wiem że Ci się spodobałem.
- Haha, - zaśmiałam się - no.. Chciałbyś! Chyba w snach! Nie bądź żałosny..
Przewróciłam oczami i odeszłam. Doszłam do domu po 30 minutach.
- Katherine Amy! - krzyknął mój tata.
- Tak?
- Gdzieś Ty była, moje dziecko?! Godzina 12 w nocy, a Ciebie nadal nie było w swoim łóżku. Bardzo się o Ciebie martwiłem.
- Przepraszam. Zasiedziałam się z Ashley i zasnęłam.
- To był ostatni raz, jeszcze jeden taki numer i siedzisz w domu!
- Dobrze..
Poszłam do swojego pokoju, jak zwykle mijając moją siostrę.
- Hej mała, widzę że idziesz w moje ślady. - rzuciła.
- Nie, nie idę. Nie sypiam co noc z innym typkiem.
- Ej ej, nie przeginaj. Ja też tak nie robię.
- No jasne, co dziennie widzę Cię z innym.
- Pf.. - odeszła.
Weszłam do swojego pokoju, wyjęłam książki od Jake'a i położyłam je na swoim biurku. Wzięłam szybki prysznic i napisałam do niego SMS'a : " Wybacz, że tak szybko wybiegłam.. " Odpisał, że na moim miejscu zrobił by tak samo, po czym dodał : " To kiedy się widzimy ? :) " . Odpisałam mu, że chcę się z nim zobaczyć jak najszybciej. Tego dnia nie dostałam już odpowiedzi. Zastanawiałam się co robi, że nie odpisuje. Potem wpadła do mnie Ash i przyniosła jakieś chińskie jedzenie..
- Hej. - dała mi całusa w policzek na przywitanie.
- No hej. Dawno się nie widziałyśmy.
- Musiałam siedzieć z bratem, tak wyszło.. No ale już jestem. Jak egzamin z historii?
- W porządku, mam nadzieję.. Uczyłam się 2 tygodnie do niego. Nie poszło na marne, oby..
- Na pewno będzie dobrze. - uśmiechnęła się - To co, jemy sajgonki?
Nagle zaczęłam śmiać się z całych sił.
- Co się stało? - spytała ze zdziwieniem Ash.
- Masz makaron we włosach, haha! - nie mogłam złapać tchu.
- Nie wiem jak to się stało, po mnie wszystkiego można się spodziewać. - zaczęła się śmiać ze mną.
Ashley tego dnia została na noc. Wekeend ogólnie zleciał spokojne. Nie szalałam, zresztą jak zwykle..  W poniedziałek postanowiłam przejść się do szkoły. Założyłam okulary, słuchawki i szłam przed siebie. Zegarek w telefonie wskazywał 7:45, więc miałam jeszcze trochę czasu by dojść do szkoły. Nagle ktoś mnie zaczepił, wyjęłam słuchawki z uszu i odwróciłam się. To był znów Justin..
- W czymś Ci pomóc? - zapytałam ze zniechęceniem.
- Chciałem Cię przeprosić. - powiedział nie pewnie.
- W końcu.. - uśmiechnęłam się lekko.
- Nie powinienem być taki opryskliwy.. Mieszkasz tutaj w okolicy?
- No, jak widać. - uśmiechnęłam się.
- Justin jestem.
- Znam Cię bardzo dobrze, z opowieści. - odpowiedziałam - Kate, miło mi.
- Chyba nie wierzysz w te wszystkie plotki?
- Nie oceniam ludzi po plotkach.
- Świetnie! Wiesz co, ja już muszę iść po dziewczynę.
- Ok, pa. - pomachałam mu przyjaźnie.
Chłopak zatrzymał się przed domem dziewczyny, która najwyraźniej wypatrywała go patrząc w okno. Nie miałam zbytnio do niego urazy o to co wcześniej do mnie mówił, zgrywał buntownika..
Dotarłam do szkoły w tym samym czasie co Ash. Pogadałyśmy chwilę, zapytała mnie jak minął w wekeend z Jake'em i czy dobrze nas zeswatała..
- Nie, nie zeswatałaś nas. Nie jestem jego dziewczyną. - śmiałam się.
- Ale to tylko kwestia czasu.
- Dobra, ja uciekam. - pożegnałam się i weszłam do sali od biologii.
Na szczęście lekcja zleciała dość szybko.. Na przerwie poszłam do damskiej toalety, gdy za mną weszła dziewczyna Justina z jej dwiema koleżankami, każąc im przytrzymać drzwi na wszelki wypadek. Uśmiechnęłam się do niej, bo przecież jej nie znałam. Na co ona podeszła do mnie i przycisnęła mnie do ściany, nie mogłam oddychać.
- Co Ty masz do Justina? - zapytała z grozą w głosie.
- Nic! - odkrzyknęłam. - Nie znam go!
- To czemu szłaś z nim do szkoły ?!
- On mnie zaczepił, chciał przeprosić.
- Przecież widziałam jak się do niego uśmiechałaś zalotnie, jak do niego mówiłaś, jak go dotykałaś.. Podoba Ci się co?!
- Słucham?! - powiedziałam ze zdziwieniem - Nie jestem nim w ogóle zainteresowana!
- Pamiętaj, jeśli cokolwiek pomiędzy wami będzie to Cię zniszczę, pamiętaj! - powiedziała wolno.
- Nic nigdy nie będzie.
- Tylko się do niego odezwiesz..
- U, no.. Boję się.
- Jeszcze zobaczymy. - pogroziła palcem.
Puściła mnie i wyszła z koleżankami z łazienki. Jej słowa cały dzień chodziły po mi głowie, a z Jussem przecież nic mnie nie łączyło. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Spotkałam go, on mi pomachał , a ja uciekłam w uliczkę, aby go nie widzieć. Musiałam go unikać, chociaż nie robiłam nic złego. Chciałam spokoju..
Siedziałam na ławce, gdy nagle usłyszałam dźwięk SMS'a. Była to wiadomość od Jake'a : " Wybacz, że się nie odzywałem.. Miałem totalne urwanie głowy. :( ". Odpisałam błyskawicznie : " Nic nie szkodzi, masz czas dzisiaj o 18 ? "  Po 10 minutach odpisał.. Umówiłam się z nim na plaży. Lekcje tego dnia kończyły mi się o 15, więc poszłam do domu ogarnąć się i z domu wyruszyłam ok. 17:30. O 18 byłam już na miejscu. Jake był chwilę po mnie z różyczką w dłonie.
- Witaj Kate - dał mi ciepłego całusa w policzek.
- Dzień dobry Jake - odwzajemniłam pocałunek.
- Proszę, to dla Ciebie. - wręczył mi różę, którą trzymał.
- Dziękuję. - powąchałam - Piękna.
Chwilę chodziliśmy po plaży.. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy się, rozmawialiśmy.. Po 20 minutach usiedliśmy na piasku.
- Zaprosiłam Cię tutaj, bo chciałam o czymś pogadać. - zaczęłam niepewnie.
- Słucham?..



Okej, to tyle.
Musze przyznać, że bolą mnie palce.. No, ale czego się nie robi w zamian za takie miłe komentarze, prawda? :) Obiecuję, że w kolejnym rozdziale akcja o wiele nabierze emocji i oczywiście rozdział będzie dłuższy.
Teraz mi powiedzcie czy te wszystkie piosenki, które dodałam pasują, czy psują nastrój.
Polecam też bloga mojej przyjaciółki.

środa, 3 lipca 2013

ROZDZIAŁ 2.

W moim żołądku wszystko stanęło.. Kogo ona chciała mi przedstawić? Nie miałam żadnych podejrzeń, żadnych skojarzeń, pomysłów.. Nic, zupełnie nie wiedziałam kto to mógł być. Musiałam czekać kolejne 15 min, żeby dowiedzieć się kto to. Po około 20 minutach będąc na miejscu ujrzałam chłopaka Ashley  i stojącego z odwróconymi do nas plecami jego kolegę. Po chwili odwrócił się kierując wzrok na nasze auto. Był dość przystojny, zagryzłam lekko wargi spoglądając na niego. Spodobał mi się, nie wiedziałam jeszcze jaki jest, ale jak najprędzej chciałam go poznać. Kiedy Ash znalazła miejsce parkingowe, szybko wyskoczyłam z samochodu, zostawiając w nim swoją kurtkę i torbę. Kierowałyśmy się w stronę wcześniej wspominanego chłopaka. Przedstawiła nas sobie. Miał na imię Jake.. Piękne imię.. Nasza rozmowa przebiegała idealnie. Potem poszliśmy na plażę i usiedliśmy na ręcznikach. Jake opowiedział mi swoimi słowami, dlaczego podoba mu się ta plaża. Malował słowami obraz w mojej głowie, który chciałam, żeby został tam na zawsze. Wypiliśmy po szejku i zjedliśmy frytki.. Nagle Ashley poprosiła mnie do toalety, żeby porozmawiać. Weszłyśmy zamykając za sobą drzwi.
- Kate, czyżby Jake Ci się spodobał? - spojrzała na mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Jest interesujący i przystojny.. Dlaczego Ty mi to zrobiłaś?
- Ja takiego ja Ci niby zrobiłam? - odpowiedziała z ciekawością w głosie.
- Pokazałaś mi takie faceta! Wiesz doskonale, co mój tata myśli o umawianiu się..
- Ale to przecież nie jest randka. Nie jesteś ubrana w jakieś szykowne rzeczy i nie zachowujesz się niestosownie.
- Cały czas z nim flirtuje - tyle wystarczy, żeby tata był zły.
- Oj, nie dowie się.. Chyba to tylko jednorazowe spotkanie? - Ash spojrzała na mnie.
- Nie! Umówiłam się z nim na jutrzejrze południe, idziemy razem do muzeum..
- Interesujące. - odpowiedziała ziewając.
- Dla mnie bardzo interesujące. Idziemy od razu po szkole, muszę powiedzieć tacie, że idę się do Ciebie uczyć.
- Kate, okłamiesz ojca?!
- Nie mam wyboru.. - wszyłyśmy z łazienki.
Dyskutowałyśmy dalej w drodze do chłopaków, gdy nagle natknęłyśmy się na Casie. Wiedziałam już, że to nie wróży nic dobrego.
- Oo proszę, kogo my tu mamy.. Grzeczna dziewczynka tatusia - rzuciła Cas.
- Daj spokój, zwykły wypad ze znajomymi.
- Tata chyba Ci się zabronił spotykać z chłopakami?
- Przecież się nie spotkam, to tylko koledzy..
- Zobaczymy, zobaczymy.. - powiedziała Casie.
- Nic nie zobaczysz, bo nic nie będzie, nic nie było i nic nie jest.
Cas machnęła ręką i odeszła. My ruszyłyśmy dalej w stronę naszych plażowiczów.
- Skarbie, my będziemy już uciekać - powiedziała Ash do swojego chłopaka.
- Ech, musicie? - rzucił jej chłopak.
- Tak, muszę odstawić Kate do domu, żeby jej tata się nie denerwował.
- Niestety - dodałam - jest nadopiekuńczy.
Jake zaśmiał się lekko i dał mi całusa w policzek na pożegnanie. Czułam jak moja twarz się zarumieniła, więc postanowiłam się pożegnać i iść poczekać koło auta. Pomachałam im i odeszłam. Czekałam obok samochodu jakieś 5 min, zanim Ash pożegnała się z Aleksem. Wciąż tam stałam, sięgnęłam do kieszeni po telefon, jednak po chwili zorientowałam się, że zostawiłam w torebce, a torebka jest w samochodzie. Czekałam z niecierpliwością, aż nagle podszedł do mnie Jake i powiedział, że zapomniałam dać mu swój numer telefonu. Podyktowałam mu i powiedziałam, że czekam na wiadomość. On się tylko uśmiechnął, ponownie dał mi całusa i wrócił do kolegi. Ashley w końcu się pojawiła i otworzyła samochód. Zaczęłam niecierpliwie grzebać w torbie, aż w końcu znalazłam swój telefon. Miałam 5 nieodebranych połączeń od taty. Bałam się do niego oddzwaniać.. Ale nie musiałam długo czekać, by znowu wyświetliło się, że dzwoni. Odebrałam z niepewnością w głosie:
- Halo? - spytałam.
- Kate, czemu nie odbierasz? Martwiłem się.. - rzekł.
- Wybacz, telefon mi się wyłączył.
- Nie tłumacz się, jesteś już w domu?
- Niedaleko, - prawdę mówiąc byłam z jakieś 20 min od domu - niedaleko tato.
- Okej. Ja się dzisiaj troszkę spóźnię, będę za ok. 45 minut.. Zrób jakąś kolację, widzimy się wieczorem.
- Dobrze, pa.
Rozłączyłam się, mówiąc Ashley aby wcisnęła gaz. Powiedziałam jej całą sytuację, na szczęście uspokoiła mnie i podwiozła do knajpki z domowym jedzeniem. Miałam wcisnąć to tacie, mówiąc że to ja zrobiłam. Nienawidzę go okłamywać, ale jak mus to mus.. Dojechałyśmy w ekspresowym tempie do domu. Pożegnałam się z Ashely. Wzięłam swoje rzeczy oraz jedzenie i szybko wbiegłam do domu. Poszłam szybo do kuchni zanieść jedzenie, po czym poleciałam na górę przebrać się w domowe ubrania i zeszłam na dół przekładając wszystko na  talerze. Kończąc układnie sztućców, do domu wszedł mój tata. Powitałam go i zaprosiłam do kuchni.
- Vanessa dzisiaj z nami nie zje? - zapytał.
- Raczej nie, nie ma jej w domu.. - odpowiedziałam.
- Gdzie ta dziewczyna się podziewa całymi dniami..?
- I nocami, tato.. - dodałam siadając do stołu, mój tata również usiadł.
- Jest pełnoletnia..
- Ja prawie też! A zabraniasz mi wychodzić z przyjaciółmi i umawiać z chłopakami.
- Nie rób mi wyrzutów, to dla Twojego dobra.
- Sama wiem, co jest dla mnie dobre, a co złe. - odburknęłam i zaczęłam jeść swojego kurczaka, maczając go w ostrym sosie.
- Ty to zrobiłaś ? - zapytał ze zdziwieniem.
- Całkowicie, od początku do końca. - odpowiedziałam przełykając kawałek.
- Smakuje bardzo podobnie do tego co jadłem w knajpce niedaleko naszego basenu..
- Może używają tych samych składników co ja. - zaśmiałam się, ale czułam niepokój.
Dojedliśmy swoje dania w ciszy. Po skończeniu wstawiłam talerz do zmywarki. Pocałowałam tatę w policzek i poszłam na górę, do swojego pokoju. Włączyłam sobie muzykę. Wyjęłam z torby książkę i telefon. Nagle usłyszałam dźwięk SMS'a. Była to wiadomość od Jake'a. W treści pytał się, czy spotkanie nadal aktualne. Ja automatycznie odpisałam mu " Oczywiście. :) " .
Odłożyłam telefon, po czym usiadłam na łóżko. Otworzyłam książkę od historii.. Chyba byłam wykończona, nawet nie zdałam sobie sprawy kiedy usnęłam. Obudził mnie huk książki spadającej na podłogę. Przebudziłam się i sięgnęłam po nią. Niefortunnie wpadła pod łóżko. Schyliłam się i dotknęłam czegoś o teksturze książki, wyciągnęłam ją z nadzieją myśląc, że to mój podręcznik. Wyciągnęłam "pamiętnik", jednak okazało się, że był to album ze zdjęciami. Całkiem o nim zapomniałam. Otworzyłam go z ciekawości, ujrzałam tam moje zdjęcie ze zmarłą mamą i jej wpis " ZAWSZE BĘDĘ CIĘ KOCHAĆ ANIOŁKU ♥ ". Wtedy z moich oczu, popłynęła słona substancja i oczy stały się jak dwa szkiełka. Nie poddawałam się i przewijałam dalej kartki, był tam dużo pamiątek. Coraz więcej łez płynęło z moich oczu. Otarłam je chusteczką i przeglądałam dalej. Na kilku stronach były zdjęcia z moim tatą i Vanessą, kiedy się jeszcze dogadywałyśmy.. Na ostatnich stronach były zdjęcia ze mną i Cody'm. Ach.. Cody. Moja pierwsza miłość. Niby późna, ale ta pierwsza. Znaliśmy się od małego.
Jakoś tego wieczoru, wspomnienia wróciły. Było tam kilka zdjęć na których daje mi całusa, jak mnie przytula, jak byliśmy razem na wycieczce. Nie mam mu tego za złe, że się rozstaliśmy. Wyjechał z rodziną, nie mogę go za to winić. Od roku go nie widziałam i nawet nie tęsknie - to cud. Postanowiłam odłożyć album, żeby nie rozdrapywać starych ran. Poszłam pod prysznic, a potem ok. 23 usiadłam sobie na parapecie z książką i wpatrywałam się przez okno. Widziałam kilka ciemnych postaci i chłopaka, którego widziałam dzisiaj w szkole. Szedł ze swoją dziewczyną. Nie wiem czemu, ale pomachał mi i uśmiechnął się tak samo jak w szkole. Odmachałam mu i zasłoniłam czym prędzej okno. Poczytałam jeszcze chwilę i zamknęłam książkę. Nastawiłam budzik i poszłam spać. Odpłynęłam w krainę snów..
Jak co dzień rano - budził mnie tata. Na szczęście był piątek, weekendu początek. Dzisiaj miałam wydłużony  czas godziny policyjnej. Wyszykowałam się, zjadłam śniadanie.. I jak co rano minęłam się z siostrą na korytarzu, ona była w swoim stroju z wczoraj. Aż wstyd, że to rodzina!
Wyszłam przed dom czekając na Ashley, akurat dzisiaj się nie spóźniła. Pojechałyśmy.
Byłam w swojej sali od historii, miałam dzisiaj ważny sprawdzian. Nauczycielka weszła do sali minutę przed dzwonkiem, aby móc rozdać testy na czas, za nią do sali wparadował chłopak.
- Zdejmij te okulary, Bieber i zajmij miejsce.
- Już, już.. Co za spina. - rzucił od niechcenia.
- Macie równe 45 minut na napisanie tego sprawdzianu, który wpłynie w 50 % na waszą ocenę roczną.
Justin zaśmiał się i wyjął długopis rzucając plecak pod ławkę.
- Bieber, tylko bez przekrętów. - ostrzegła go nauczycielka.
- Ależ oczywiście, co złego to nie ja.
Nauczycielka spojrzała na niego krzywo, rzucając ostatnią kartkę uczniowi.
- Zaczynamy. - dodała.
Każdy skupił się na swoich testach, wszyscy chcieli wypaść jak najlepiej. Miałam nadzieję, że pójdzie mi dobrze. Spoglądałam na te wszystkie zagadnienia i wszystko zaczęło mi się mieszać w głowie Otrząsnęłam się po 5 minutach i od nowa zaczęłam zerkać na kartkę. Zaczęłam powoli odpowiadać na pytania, widziąc że głowa Justina pochyla się nad moją kartką.
- Bieber, co ja Ci mówiłam?!
- Dobrze, już nie będę.
- Jeszcze jeden taki wybryk i do wychowawcy.
Pisałam dalej swój test. O dziwo, skończyłam 10 minut szybciej, niż cała klasa. Oddałam swój test i wyszłam z sali. Na szczęście mój dzień nie był, taki zawalony. Dokładnie o 14 rozległ się dźwięk dzwonka. Wszyscy uczniowi zadowoleni z początku weekendu wyszli ze szkoły. Wśród nich zauważyłam Jake'a. Podeszłam do niego witając się z nim ciepłym całusem w policzek, po czym wsiadłam do jego auta.
- Ślicznie dzisiaj wyglądasz. - uśmiechnął się zalotnie.
- Dziękuję, - odrzekłam tym samym uśmiechem - ale tylko dzisiaj?
- Niestety, nie widzę Cię tak często, aby Cię ocenić jak wyglądasz w innych sytuacjach.
Zrobiło mi się głupio i Jake chyba to zauważył, więc rzucił:
- Ale mam nadzieję, że to się zmieni..
- Ja też, to gdzie jedziemy?



Jea! Mamy 2 ROZDZIAŁ : D
Dziękuje Wam za miłe komentarze, ja mam nadzieję że to się nie zmieni. Dajecie mi kopa i motywajcę do dalszego pisania, na pewno będzie 3 ROZDZIAŁ.
Hej!! :)


poniedziałek, 1 lipca 2013

ROZDZIAŁ 1.

- Kate, wstawaj! - usłyszałam głos mówiący spokojnym, ale stanowczym tonem do mnie, abym się obudziła. Otworzyłam oczy i spojrzałam na budzik wskazujący 7:10. Odwróciłam głowę w bok i ujrzałam sylwetkę mężczyzny. Był to mój tata, który jak co dzień budzi mnie o tej godzinie.
- Dzień dobry Słoneczko! - dodał, po czym pocałował mnie w czoło na powitanie.
- Cześć Tatusiu - odparłam zaspanym, ale ciepłym głosem.
- Na dole czeka na Ciebie pyszne śniadanie. Zrobiłem Ci też kanapki do szkoły, ja już muszę lecieć do pracy, bo mam ważne spotkanie biznesowe.
- Oj tato.. Nie jestem już małą dziewczynką, mogłam sobie sama zrobić śniadanie i kanapki, a Ty byłbyś szybciej w pracy. Pewnie się już denerwują, że Cię nie ma.
- Przecież nie mogę zaniedbywać obowiązków domowych - zachichotał, po czym dodał - Dla mnie zawsze będziesz małą dziewczynką. - przytulił mnie, zbiegł szybko na dół i pojechał. Ja natomiast poszłam do łazienki umyć głowę oraz zrobić makijaż. Wychodząc z pomieszczenia już z umytymi włosami usłyszałam dźwięk SMS'a. Była to wiadomość od Ashley. Napisała, że będzie pod moim domem za ok. 40 min, odpisałam jej: Ok, czekam :*.
Potem zeszłam na dół do kuchni. Na stole czekało na mnie śniadanie zrobione wcześniej przez tatę. Zaśmiałam się widząc kanapki z uśmiechami z warzyw. Traktował mnie jak małą dziewczynkę, kochałam to.
Około 7:25 poszłam na górę do łazienki wysuszyć włosy. Nagle przez okno zobaczyłam moją siostrę. Szła z rozmazanym makijażem, papierosem w ustach i butami w dłoni.. Podwiózł ją kolejny chłopak. Weszła na górę i powiedziała do mnie:
- Hej mała.
Ja odpowiedziałam jej tylko "Hej", po czym wróciłam do swoich zajęć. Wysuszyłam włosy, a następnie uczesałam je w roztrzepanego koka. Ubrałam rurki, koszule i spakowałam książki do torby. Zeszłam na dół. Słońce przygrzewało na zewnątrz, opadając swoimi promieniami na moją twarz, dlatego zasłoniłam ją moimi nowymi okularami, które dostałam od taty. Ashley akurat w tym momencie podjechała swoim samochodem.  Wsiadłam do auta witając się z nią i Casie. Jechałyśmy do szkoły ok. 10 minut. Gdy dojechałyśmy na miejsce, ruszyłyśmy w stronę wejścia. Do szkoły weszłyśmy równo z dzwonkiem i każda zaczęła przebierać nogami w szybkim tempie, żeby się nie spóźnić. Pomachałyśmy sobie i każda z nas poszła do innych sal. Jeszcze niefortunnie wpadłam na Pana Jonesa.. Nie cierpię go! Zanim zdążył otworzyć usta, przeprosiłam go i szybko pobiegłam do swojej sali. Wbiegłam do pomieszczenia dosłownie 30 sekund przed nauczycielem. Usiadłam do swojej ławki witając się z koleżanką Melody. Porozmawiałyśmy chwilę, po czym nauczyciel kazał nam się uspokoić, wychodząc na chwile z klasy rzucił od niechcenia:
- Otwórzcie podręczniki na str. 69, kiedy wrócę to was przepytam.
I zniknął za drzwiami. W sali wszyscy siedzieliśmy jak na szpilkach, słuchając co się dzieje na korytarzu. Było słychać jak unosi głos na jednego z uczniów se swojej podopiecznej klasy. Chyba ma zbyt wygórowane oczekiwania co do uczniów. Z tego co słyszałam to kazał któremuś z uczniów się poprawić, bo inaczej wyleci ze szkoły, a dzisiaj ma szlaban i musi siedzieć 2 godziny w kozie po lekcjach. Była to najgorsza kara w naszej szkole, ale i sprawiedliwa.
Po chwili wzburzony nauczyciel wszedł do sali i przepytał dwóch uczniów z tego co zadał po czym wpisał do dziennika jedynkę oraz trójkę i przeprosił nas za to co się stało. Nikt nie miał mu tego za złe, w końcu nikt go nie lubił i mogło go w sumie nie być w ogóle.
W końcu po oczekiwanych 45 minutach zadzwonił dzwonek, wszyscy wyszliśmy z sali. Nałożyłam sobie słuchawki na uszy i puściłam piosenkę. Szłam prosto przez szkolny korytarz dochodząc do swojej szafki, wrzuciłam do niej podręczniki. Zamknęłam ją i poszłam na ławki do ogrodu szkolnego czekając na Ashley i Casie. Siedziałam tam z 10 min, czas się dłużył, a ich nadal nie było. Postanowiłam wyjąć książkę i zacząć czytać czekając. Na przeciwko mnie usiadł chłopak, którego do tej pory znałam z plotek szkolnych. W sumie nigdy go nie widziałam. Myślałam, że będzie wyglądał gorzej.. Niezadbanie.. A tym czasem był schludny. Podeszła do niego jakaś dziewczyna, również jej nie znałam. Uśmiechnęłam się do nich i wróciłam do powieści. Nagle ktoś zamknął mi książkę, uniosłam wzrok ku górze i ujrzałam Ashley:
- Oj mała, zostawić Cię na 10 minut samą i już zaczynasz się uczyć.. ?
- To tylko książka, nie histeryzuj.. Gdzie Casie?
- Musiała jechać do Toma, z tego co słyszałam miał wypadek.
- O matko!!! - złapałam się za głowę - ale przeżyje?!!?!
- Hahah - zaśmiała się - ale nie taki wypadek.. - uspokoiła mnie - kiedy grał w jakąś grę to jego postać złamała nogę i widać było kość, dlatego Cas pojechała do niego, żeby się nie bał.
- Uf, nie strasz mnie więcej...
Wstałyśmy z ławki i poszłyśmy do automatu po Pepsi, po czym znów poszłyśmy na lekcję. Tak zleciał nam czas do 14:15. Czekałam na Ashley pod jej autem. Widziałam Chaz'a, który rzucił do mnie od niechcenia zbędny komentarz:
- A ty co, na klienta czekasz?
Przewróciłam oczami i odwróciłam się w drugą stronę. Nagle usłyszałam otwieranie samochodu, znowu się odwróciłam i zobaczyłam Ash. Wsiadłyśmy do auta, ja włączyłam piosenkę i zaczęłyśmy śpiewać. Nagle powiedziała:
- Muszę Ci kogoś przedstawić..



To na razie tyle :) Trochę krótki, ale dopiero się rozkręcam.
2 ROZDZIAŁ NIEBAWEM.

Wstęp.

Od kilku tygodni zastanawiałam się nad napisaniem opowiadania.. W końcu się zdecydowałam. :) W głowie mam koncepcję, jeszcze nie do końca zatwierdzoną.. Ale wiem do czego chcę dążyć. :)
Już nie będę przedłużać - przedstawię wam postacie :))

Kate - to zwykła 17-latka, zawsze uśmiechnięta i pogodna. Uwielbiać pomagać i zwierzętom, jak i ludziom. Stara się wieść spokojne życie, jednak nie zapomina o zabawia i przyjaciołach. Ma powodzenie u chłopaków, lecz jej ojciec zabronił jej się z nimi spotykać, aż do czasu studiów. Wychowała się ona bez mamy, jej mama zginęła w wypadku samochodowym, kiedy Kate miała 2 lata. Nie pamięta ona swojej mamy, ale codziennie modli się za nią oraz z nią "rozmawia" - mówi jej co się dzieje na świecie, jak spędza czas..

Vanessa - 19 lat, siostra Kate. Uwielbia rywalizować z siostrą, sprawia jej to ogromną przyjemność. Ma nad nią kontrolę, znęca się nad nią psychicznie. Z premedytacją wszystko jej podkrada. Jest typem niegrzecznej dziewczynki, uwielbia chłopców. Ciągle przyprowadza do domu nowych, co nie podoba się jej ojcu. Traktuje życie jak bańkę mydlaną, która może pęknąć w każdej chwili.

Ashley - jest najlepszą przyjaciółką Kate, ma 17 lat. Ash jest dla Kate jak prawdziwa siostra. Zawsze się wspierają, pomagają sobie.. Chodzą razem na zakupy, uwielbiają spędzać czas w swoim towarzystwie. Ashley jest bardzo szalona, czasem nawet nadpobudliwa. Chodzą one również do tej samej szkoły oraz mają wspólnych przyjaciół.

Casie - przyjaciółka Ashley i Kate, 19 lat. Jest typem buntowniczki, nigdy nie robi tego co jej się każe, ale też nigdy nie zawodzi swoich przyjaciół. Uwielbia imprezować, chodzić na plażę oraz flirtować. Jej pasją jest również gotowanie. Jest szczera do bólu.

Justin - 19 lat, buntownik. Zawsze doskonale wie czego chce. Pożąda go każda dziewczyna w szkole.. Uwielbia grać w koszykówkę oraz piłkę nożną.  Chodzi do szkoły z każdą wymienioną wyżej dziewczyną. Kocha bójki i niebezpieczne zagrywki, żyje często na krawędzi. Nie myśli poważnie o związkach, ponieważ dziewczyny są dla niego przeszkodą w spełnianiu marzeń, ale nie zmienia faktu, że się nimi nie interesuje. Kocha swoje rodzeństwo - Jazmyn i Jaxona. Jest wesoły, dowcipny, ale i zarazem męski.

Chaz - Najlepszy przyjaciel Justina, ma 18 lat. Jest flirciarzem, uwielbia dziewczyny. Często jest widziany z nowymi laskami. Czasami jest opryskliwy.. ale też jest dowcipnisiem. Niestety - jest bardzo chamski.


To tyle :) Postaci oczywiście będzie więcej, ale to są takie główne.
Inne poznacie w trakcie opowiadania tak przelotnie.
Niedługo pojawi się 1 rozdział! Zapraszam do komentowania!!!