czwartek, 4 lipca 2013

ROZDZIAŁ 3.

- Tam na pewno jeszcze nie byłaś. Koreańska restauracja za miastem, jakieś 20 min stąd. - dodał.
- Och, aż tyle? - westchnęłam - To może puścisz jakąś muzykę?
- Okej, a co byś chciała posłuchać?
- Hm.. - zastanowiłam się - może to. - włączyłam piosenkę i zaczęłam śpiewać.
- Ulalala, piosenkarka! - uśmiechnął się Jake.
Zarumieniłam się i przestałam..
- Nie, nie.. śpiewaj! - śmiał się.
- Nie, dziękuję. Obejdzie się - uśmiechnęłam się słodko i spoglądałam przez okno na omijanych przez nas ludzi.
- No.. jesteśmy.
Wysiadłam z auta i poszłam w stronę restauracji. Jake dołączył do mnie i weszliśmy do niej razem. Zasiedliśmy do stolika i po chwili przyniesiono nam 2 kary MENU. Ja zamówiłam rybę, natomiast on ryż z warzywami. Spojrzałam na niego:
- Ashley namówiła Cię do tego, abyś mnie wyciągnął z domu?
- Co? Nie!! Czemu tak pomyślałaś?
- Bo rzadko, kiedy jakiś chłopak zaprasza mnie na randkę..
- Jesteś śliczna, inteligentna.. Nie wierzę w to, że żaden chłopak się obok Ciebie nie kręci.
- Powiem szczerze, - westchnęłam - nie mogą się kręcić..
- Dlaczego?
- Mam nadopiekuńczego tatę.. Szczerze to on myśli, że jestem teraz u Ash.. A nie z Tobą.
- Rozumiem ten ból.. Ja mam tylko mamę, która też traktuje mnie jak małego chłopca.
- Ale na szczęście powiedziałam mu, że będę u niej długo, więc jesteśmy wolni do północy.
- Hehe - zaśmiał się - poszalałaś.
Rozmowę z nim przerwała kelnerka podająca nasze zamówienie. Oboje zabraliśmy się na jedzenie. Moje było wyśmienite.
- Smakuje Ci? - powiedziałam przełykając.
- Owszem, zawsze biorę to danie, gdy przyjeżdżam tu z rodziną.
- Nie nudzi Ci się ciągle to samo? Zmiany są dobre, uwierz mi.
- To daj mi trochę Twojego - uśmiechnął się zalotnie.
- Proszę. - nałożyłam mu kawałek.
- Mm, pyszne.
- Tak wiem. Bo moje.. - zachichotałam.
Zjedliśmy swoje dania, a potem Jake zamówił na deser lody. Musze przyznać, że ma dobry gust - były wyśmienite! Jak na dżentelmena przystało, chłopak zapłacił za cały obiad.. Nawet się mnie nie pytał, tylko wyjął portfel i zapłacił. Czekałam na niego przy wyjściu, skoczył jeszcze do toalety. Po pięciu minutach z powrotem był przy mnie. Poszliśmy do jego auta.
- Gdzie teraz jedziemy? - spojrzałam na niego.
- Tajemnica. - uśmiechnął się podejrzliwie.
Zawiózł mnie pod dużą posiadłość, z fontanną, basenem, dużym ogrodem i leżakami, na których leżało 5 kobiet.
- Kim są te panie? - spytałam z ciekawością.
- To koleżanki mojej mamy.
- Co?! Zabrałeś mnie do swojego domu? Po co?
- Chciałem, żebyś zobaczyła jak mieszkam i jak się wychowywałem.
- To konieczne?
- Byłoby mi bardzo miło - uśmiechnął się.
Przewróciłam tylko oczami i wysiadłam z samochodu. Zaprowadził mnie do swojego pokoju. Był duży, przestronny, czarno biały. Na ścianach wisiały plakaty piłkarzy. Pokój normalnego nastolatka.
- Gdzie jest Twoja mama? - spytałam.
- Na randce z jakimś facetem.. Więc mamy dom dla siebie.
- A te jej koleżanki?
- Zawsze tu są, to moje ciocie. - Powiedział, po czym dał mi szklankę z wodą i cytryną.
- Dziękuję.
Usiadłam na jego łóżku, jednak po chwili wstałam zauważając wielką kolekcję jego książek.
- Łał, skąd masz tyle? Moim marzeniem jest mieć taką kolekcję.
- Możesz sobie wziąć jakieś, które Cię interesują.
- Nie mogę, nie jestem taka.
- No weź.. Nie widzisz, że mam ich od groma? Możesz wziąć, jaką tylko chcesz.
- Hm.. to tą, ale jesteś pewien?
- Oczywiście.
- Dziękuję. - powiedziałam pakując książkę do torby.
Po chwili, Jake zaproponował, abyśmy pograli w Dance Revolution. Zgodziłam się, taniec również uwielbiałam. Zeszliśmy do salonu i zaczęliśmy grać. Pierwszą rundę wygrałam ja, drugą on i tak na zmianę. Graliśmy długo, ale i tak nikt nie wygrał. Chłopak zapytał czy nie mam ochoty pograć w bilard, zgodziłam się. Niestety wygrał, kilka uderzeń w bile i po grze. Następnie zeszliśmy do "piwnicy" pooglądać film. Była to drobna sala kinowa. Jake włączył film, podał popcorn i usiadł obok mnie na kanapie. Film dłużył się i dłużył. Aż w końcu zasnęłam. Obudziłam się ok. 9 słysząc jak chłopak do mnie mówi:
- Dzień dobry.
Ja szybko zerwałam się na nogi i pobiegłam do wyjścia krzycząc tylko:
- Dziękuję!
Znałam tą okolicę mimo, że była 40 min od mojego domu. Szłam szybkim krokiem do domu. Po drodze wyjęłam telefon. Miałam 10 nieodebranych połączeń od taty i 3 wiadomości od Ashley. Oddzwoniłam najpierw do taty, tłumacząc się, że usnęłam u Ash. Później zadzwoniłam do niej tłumacząc całe zdarzenie. Zaśmiała się tylko i powiedziała, że słyszy w głosie moje szczęście. Rozłączyłam się i włożyłam słuchawki do uszy puszczając moją ulubioną nutkę. Powędrowałam dalej powolnym krokiem ciesząc się z wekeendu i słońca. Niespodziewanie uderzyłam w kogoś. Zdjęłam okulary i ujrzałam Justina..
- No hej, śliczna. - powiedział.
- Słucham? - odburknęłam.
- Wpadłaś na mnie, wiem że Ci się spodobałem.
- Haha, - zaśmiałam się - no.. Chciałbyś! Chyba w snach! Nie bądź żałosny..
Przewróciłam oczami i odeszłam. Doszłam do domu po 30 minutach.
- Katherine Amy! - krzyknął mój tata.
- Tak?
- Gdzieś Ty była, moje dziecko?! Godzina 12 w nocy, a Ciebie nadal nie było w swoim łóżku. Bardzo się o Ciebie martwiłem.
- Przepraszam. Zasiedziałam się z Ashley i zasnęłam.
- To był ostatni raz, jeszcze jeden taki numer i siedzisz w domu!
- Dobrze..
Poszłam do swojego pokoju, jak zwykle mijając moją siostrę.
- Hej mała, widzę że idziesz w moje ślady. - rzuciła.
- Nie, nie idę. Nie sypiam co noc z innym typkiem.
- Ej ej, nie przeginaj. Ja też tak nie robię.
- No jasne, co dziennie widzę Cię z innym.
- Pf.. - odeszła.
Weszłam do swojego pokoju, wyjęłam książki od Jake'a i położyłam je na swoim biurku. Wzięłam szybki prysznic i napisałam do niego SMS'a : " Wybacz, że tak szybko wybiegłam.. " Odpisał, że na moim miejscu zrobił by tak samo, po czym dodał : " To kiedy się widzimy ? :) " . Odpisałam mu, że chcę się z nim zobaczyć jak najszybciej. Tego dnia nie dostałam już odpowiedzi. Zastanawiałam się co robi, że nie odpisuje. Potem wpadła do mnie Ash i przyniosła jakieś chińskie jedzenie..
- Hej. - dała mi całusa w policzek na przywitanie.
- No hej. Dawno się nie widziałyśmy.
- Musiałam siedzieć z bratem, tak wyszło.. No ale już jestem. Jak egzamin z historii?
- W porządku, mam nadzieję.. Uczyłam się 2 tygodnie do niego. Nie poszło na marne, oby..
- Na pewno będzie dobrze. - uśmiechnęła się - To co, jemy sajgonki?
Nagle zaczęłam śmiać się z całych sił.
- Co się stało? - spytała ze zdziwieniem Ash.
- Masz makaron we włosach, haha! - nie mogłam złapać tchu.
- Nie wiem jak to się stało, po mnie wszystkiego można się spodziewać. - zaczęła się śmiać ze mną.
Ashley tego dnia została na noc. Wekeend ogólnie zleciał spokojne. Nie szalałam, zresztą jak zwykle..  W poniedziałek postanowiłam przejść się do szkoły. Założyłam okulary, słuchawki i szłam przed siebie. Zegarek w telefonie wskazywał 7:45, więc miałam jeszcze trochę czasu by dojść do szkoły. Nagle ktoś mnie zaczepił, wyjęłam słuchawki z uszu i odwróciłam się. To był znów Justin..
- W czymś Ci pomóc? - zapytałam ze zniechęceniem.
- Chciałem Cię przeprosić. - powiedział nie pewnie.
- W końcu.. - uśmiechnęłam się lekko.
- Nie powinienem być taki opryskliwy.. Mieszkasz tutaj w okolicy?
- No, jak widać. - uśmiechnęłam się.
- Justin jestem.
- Znam Cię bardzo dobrze, z opowieści. - odpowiedziałam - Kate, miło mi.
- Chyba nie wierzysz w te wszystkie plotki?
- Nie oceniam ludzi po plotkach.
- Świetnie! Wiesz co, ja już muszę iść po dziewczynę.
- Ok, pa. - pomachałam mu przyjaźnie.
Chłopak zatrzymał się przed domem dziewczyny, która najwyraźniej wypatrywała go patrząc w okno. Nie miałam zbytnio do niego urazy o to co wcześniej do mnie mówił, zgrywał buntownika..
Dotarłam do szkoły w tym samym czasie co Ash. Pogadałyśmy chwilę, zapytała mnie jak minął w wekeend z Jake'em i czy dobrze nas zeswatała..
- Nie, nie zeswatałaś nas. Nie jestem jego dziewczyną. - śmiałam się.
- Ale to tylko kwestia czasu.
- Dobra, ja uciekam. - pożegnałam się i weszłam do sali od biologii.
Na szczęście lekcja zleciała dość szybko.. Na przerwie poszłam do damskiej toalety, gdy za mną weszła dziewczyna Justina z jej dwiema koleżankami, każąc im przytrzymać drzwi na wszelki wypadek. Uśmiechnęłam się do niej, bo przecież jej nie znałam. Na co ona podeszła do mnie i przycisnęła mnie do ściany, nie mogłam oddychać.
- Co Ty masz do Justina? - zapytała z grozą w głosie.
- Nic! - odkrzyknęłam. - Nie znam go!
- To czemu szłaś z nim do szkoły ?!
- On mnie zaczepił, chciał przeprosić.
- Przecież widziałam jak się do niego uśmiechałaś zalotnie, jak do niego mówiłaś, jak go dotykałaś.. Podoba Ci się co?!
- Słucham?! - powiedziałam ze zdziwieniem - Nie jestem nim w ogóle zainteresowana!
- Pamiętaj, jeśli cokolwiek pomiędzy wami będzie to Cię zniszczę, pamiętaj! - powiedziała wolno.
- Nic nigdy nie będzie.
- Tylko się do niego odezwiesz..
- U, no.. Boję się.
- Jeszcze zobaczymy. - pogroziła palcem.
Puściła mnie i wyszła z koleżankami z łazienki. Jej słowa cały dzień chodziły po mi głowie, a z Jussem przecież nic mnie nie łączyło. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Spotkałam go, on mi pomachał , a ja uciekłam w uliczkę, aby go nie widzieć. Musiałam go unikać, chociaż nie robiłam nic złego. Chciałam spokoju..
Siedziałam na ławce, gdy nagle usłyszałam dźwięk SMS'a. Była to wiadomość od Jake'a : " Wybacz, że się nie odzywałem.. Miałem totalne urwanie głowy. :( ". Odpisałam błyskawicznie : " Nic nie szkodzi, masz czas dzisiaj o 18 ? "  Po 10 minutach odpisał.. Umówiłam się z nim na plaży. Lekcje tego dnia kończyły mi się o 15, więc poszłam do domu ogarnąć się i z domu wyruszyłam ok. 17:30. O 18 byłam już na miejscu. Jake był chwilę po mnie z różyczką w dłonie.
- Witaj Kate - dał mi ciepłego całusa w policzek.
- Dzień dobry Jake - odwzajemniłam pocałunek.
- Proszę, to dla Ciebie. - wręczył mi różę, którą trzymał.
- Dziękuję. - powąchałam - Piękna.
Chwilę chodziliśmy po plaży.. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy się, rozmawialiśmy.. Po 20 minutach usiedliśmy na piasku.
- Zaprosiłam Cię tutaj, bo chciałam o czymś pogadać. - zaczęłam niepewnie.
- Słucham?..



Okej, to tyle.
Musze przyznać, że bolą mnie palce.. No, ale czego się nie robi w zamian za takie miłe komentarze, prawda? :) Obiecuję, że w kolejnym rozdziale akcja o wiele nabierze emocji i oczywiście rozdział będzie dłuższy.
Teraz mi powiedzcie czy te wszystkie piosenki, które dodałam pasują, czy psują nastrój.
Polecam też bloga mojej przyjaciółki.

1 komentarz:

  1. świetne *,* bardzo wciągające ^^ będę wpadała częściej czekając na nowości ^^

    zapraszam do mnie ;)
    http://anuula.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń